Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857.html Thu, 25 Apr 2024 13:36:11 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Lunatic Soul - Fractured (2017) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/23141-lunatic-soul-fractured-2017.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/23141-lunatic-soul-fractured-2017.html Lunatic Soul - Fractured (2017)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Blood On The Tightrope 	7:19
2 	Anymore 	4:37
3 	Crumbling Teeth And The Owl Eyes 	6:42
4 	Red Light Escape 	5:43
5 	Fractured 	4:36
6 	A Thousand Shards Of Heaven 	12:16
7 	Battlefield 	9:05
8 	Moving On 	5:14

Arranged By [Orchestral Arrangements] – Michał Mierzejewski
Drums – Wawrzyniec Dramowicz
Keyboards, Bass, Acoustic Guitar, Bass Guitar [Piccolo], Percussion, Vocals – Mariusz Duda
Saxophone – Marcin Odyniec (tracks: 4, 6, 9) 
Sinfonietta Consonus Orchestra (tracks: 3, 6)

 

Ilelkroć zabieram się do recenzji nowego wydawnictwa Lunatic Soul, tylekroć dopada mnie męczące przez dłuższy czas pytanie: od czego tu zacząć? Bo albumy solowego projektu Mariusza Dudy od początku do końca są dziełami skrupulatnie i z pietyzmem zaplanowanymi. Dziełami, w których nic nie dzieje się przypadkowo, wręcz przeciwnie – wszystko symbolicznie współgra, zazębia się, bądź jest wreszcie jakąś kontynuacją pewnego pomysłu. Nie inaczej jest z Fractured, piątym albumem Lunatic Soul.

Dominująca na okładce czerwień jest już piątym, po czerni, bieli, szarości i niebieskości, kolorem, który wymownie odnosi się do tematyki płyty i jej muzycznego charakteru. Podobnie jak obowiązkowe logo, tym razem ostre, popękane. Bo tym razem dla artysty punktem wyjścia do stworzenia Fractured były dwa bolesne odejścia bliskich mu osób – ojca i przyjaciela. Tak powstał album o osobie, która przeżywa ogromną stratę. Nie jest to jednak kolejna płyta – jak to zazwyczaj w przypadku Lunatic Soul bywało – krążąca wokół śmierci. To bardziej rzecz o tym, jak z takim zawaleniem się wokół całego świata sobie radzić. Jak odciąć się od tej bolesności, jak ją zostawić za sobą. Pod tym kątem najbardziej emocjonalny i wręcz przerażający jest Battlefield. Ale jest też niezwykle osobisty i napisany wprost Anymore (I need to show you what I'm like, Or I've achieved or what I have understood, Then you might tell you're proud of me, But you don't talk to me anymore…), w którym świadomość, iż już nigdy nie powie się ojcu o ważnych chwilach w swoim życiu jest wręcz przeraźliwa.

Z tych wszystkich powodów ta okładka musiała być czerwona i popękana a muzyka zdecydowanie bardziej szorstka, poszarpana i nerwowa. Niejako symbolicznie i gwałtownie mająca odciąć bohatera od bolesnych wspomnień. Dźwięki zatem płynące z Fractured są inne, a jednak natychmiast rozpoznawalne. Bo stylową barwę głosu Dudy trudno pomylić z innym wokalem, czy wreszcie specyficzny dla muzyka, „wysoko” brzmiący bas, bardziej gitarowy. On zresztą - między innymi - pozwala artyście trzymać się jednego z fundamentów Lunatic Soul – brzmienia uciekającego od gitary. W konsekwencji, poszukiwanie nowych, instrumentalnych rozwiązań, staje się siłą napędową całego projektu. Z pewnych stałości warto wymienić jeszcze dobre, a chwilami nawet urzekające melodie, czyniące z tych ambitnych kompozycji… ładne piosenki. (Crumbling Teeth And The Owl Eyes, A Thousand Shards Of Heaven). No i jest tu ta wszechobecna melancholia, muzyczna nostalgia, podszyta mrokiem…

A inności? Tych jest naprawdę dużo. Przede wszystkim to album, w którym muzyk odchodzi od etnicznych, mocno orientalnych klimatów, tak często obecnych w jego twórczości. Mniej też jest ambientu. Dominuje natomiast elektronika i to niekiedy rodem z bliskich Dudzie lat osiemdziesiątych (bardzo Depeszowy, zamykający całość Moving On). Ale jest też elektronika w trip hopowym entourage’u, rodem jakby z kolejnej dekady (bardzo ciekawy Red Light Escape okraszony do tego saksofonową figurą Marcina Odyńca). Nie wolno zapominać o absolutnie premierowym udziale w kompozycjach Lunatic Soul symfonicznej orkiestry pod kierunkiem Michała Mierzejewskiego. Te delikatne, klasyczne tła nadają materiałowi pewnej naturalnej ilustracyjności i zbliżają utwory do muzyki filmowej (Crumbling Teeth And The Owl Eyes, A Thousand Shards Of Heaven). No i trzeba wspomnieć o rytmie, który na tej płycie odgrywa istotną rolę, dodając kompozycjom, tak specyficznego dla Lunatic Soul, mrocznego transu.

Fractured przez to wszystko wydaje się płytą najbardziej zróżnicowaną, z jeszcze większą ilością aranżacyjnych drobiazgów, które można odkrywać przy kolejnych przesłuchaniach. Napisanie o tym albumie wyświechtanego recenzenckiego zdania stwierdzającego, iż „wszystkie kompozycje są równe i trudno tu coś wyróżnić” byłoby nie tylko banałem ale i nietaktem. Bo tu każda rzecz ma inny wymiar i emocjonalny ładunek. Jak tu wszak porównać przejmujący i zarazem zwięzły (najkrótszy na płycie) Anymore ze skradającym się złowieszczym basem, z rozbudowanymi kompozycjami takimi jak A Thousand Shards Of Heaven, czy Battlefield, zawierającymi w sobie jakże odmienne muzyczne wątki i tematy niczym… progresywne (a jednak!) suity. A żeby było ciekawiej, pierwszy z tych utworów, otwiera prawdziwa piosenkowa perełka mogąca być samodzielnym utworem. Dla mnie ma jedną z najładniejszych melodii stworzonych przez Mariusza Dudę.

To na koniec jeszcze jeden banał. O tym, że najpiękniejsze i najbardziej szczere płyty artysta tworzy w najtrudniejszych chwilach swojego życia. Banał, ale jakże prawdziwy. Ten album jest tego dowodem. ---Mariusz Danielak, artrock.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire uloz.to gett

 

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lunatic Soul Fri, 09 Mar 2018 13:52:50 +0000
Lunatic Soul - Impressions (2011) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/23302-lunatic-soul-impressions-2011.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/23302-lunatic-soul-impressions-2011.html Lunatic Soul - Impressions (2011)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	Impression I 	5:29
2 	Impression II	4:04
3 	Impression III	7:03
4 	Impression IV 	3:57
5 	Impression V 	5:02
6 	Impression VI	7:33
7 	Impression VII 	3:13
8 	Impression VIII	4:24
	-
9 	Gravestone Hill (Remix) 	3:51
10 	Summerland (Remix) 	4:26

Acoustic Guitar – md [Mariusz Duda](tracks: 1 to 6)
Bass Guitar [Fender Jazz Bass] – md (tracks: 1, 3, 4, 5, 7)
Drums – Wawrzyniec Dramowicz (tracks: 3)
Effects – md (tracks: 2, 8)
Flute – Maciej Szelenbaum (tracks: 3, 6)
Glockenspiel – md (tracks: 1, 6, 7)
Guzheng – Maciej Szelenbaum (tracks: 8)
Kalimba – md (tracks: 3)
Keyboards – md (tracks: 1, 3 to 6, 8)
Percussion – md (tracks: 1, 3, 5, 6, 7)
Piano – Maciej Szelenbaum (tracks: 2, 8)
Strings – Maciej Szelenbaum (tracks: 6)
Ukulele – md (tracks: 3, 5 to 8)
Vocals – md (tracks: 1, 4, 6)

 

Mariusz Duda nie próżnuje. Dokładnie trzy lata upłynęły od debiutanckiego albumu Lunatic Soul a w dniu dzisiejszym trafia na rynek już trzecia płyta tego solowego projektu artysty. Imponująca doprawdy pracowitość (różnie wszak z systematycznością bywa przy okazji pracy nad, tak zwanymi, pobocznymi projektami) i przede wszystkim wyraz tego, jak bardzo mocno sam muzyk odnalazł się w tej swojej muzycznej niszy – jakże różnej od Riversidowego grania.

Drugi, Biały album, był naturalnym i zapowiedzianym następcą Czarnego krążka - dopełnieniem zaplanowanego dyptyku. Tym razem, jak wynika ze słów artysty, Impressions wyłonił się niejako przypadkowo. Materiał, planowany jako dodatek do reedycji dwóch pierwszych krążków, okazał się na tyle dobry zdaniem wydającej LS wytwórni, iż postanowiono uczynić z niego samodzielną płytę.

Największą wartością pomysłu na Lunatic Soul jest to, że Duda, mimo iż trzyma się pewnej wypracowanej artystycznej konwencji, oferuje przy każdym kolejnym lunatycznym kroku jakieś zmiany – muzyczne, czy czysto symboliczne. Jedne i drugie przynosi Impressions – tak naprawdę pierwszy album Lunatic Soul posiadający tytuł i… właściwie nieposiadający tytułów utworów (nazwy poszczególnych kompozycji to numery kolejnych "impresji"). Jest to też pierwszy instrumentalny krążek projektu (nie liczę dodanych do wersji kompaktowej remiksów Gravestone Hill i Summerland oraz wokalnych figur w Impression I, Iv czy Vi). Okładka tym razem operuje szarością a zatem kolorem pomiędzy… czernią i bielą. Szarością, zawsze symbolizującą smutek.

Duda kocha trip – hop, ambient i muzykę ilustracyjną. W wywiadzie udzielonym mi w zeszłym roku powiedział: chciałbym kiedyś nagrać płytę, gdzie przez 60 minut nie będzie się działo nic, tylko jakieś syki, szumy i trzaski. I ten album zmierza w kierunku takiego założenia. To płyta, na której artysta zachwyca się samym dźwiękiem, cyzeluje go, pieści. Mam wrażenie, że tym razem forma jest dla niego ważniejsza niż treść. Bawi się rytmem, efektem stereo (Impression I), jak zwykle zalewa nas ogromną ilością oryginalnych instrumentów i balansuje na granicy muzyki eksperymentalnej (Impression Vii). Nie oznacza to jednak wcale, że mamy tu do czynienia z muzyką minimalistyczną. Rozpoczynające się ascetycznie Impression Iii i V z czasem zyskują sporo rockowego pazura, zaś Impressions Iv ma coś z ducha rockowego powrotu do źródeł w stylu The White Stripes. Z kolei Impression Vi to dla mnie najlepsza rzecz na płycie. Pięknie się rozwijająca od muzycznej skromności do swoistego, dźwiękowego bogactwa; bardzo transowa i niezwykle zwieńczona majestatycznymi plamami instrumentów klawiszowych.

Niektóre fragmenty Impressions nawiązują do kompozycji z Czarnego i Białego albumu, także tematycznie (nie powinno to zaskakiwać, utwory powstawały podczas sesji do poprzednich krążków). W Impression Ii pojawia się, na zupełny koniec, ciągły sygnał dźwiękowy symbolizujący wstrzymanie procesów życiowych, zaś w Impression Iii słychać tykanie zegara – symbolu upływającego czasu.

Całość uzupełniają dwie nowe wersje utworów znanych z poprzednich płyt Dudy. Mniej subtelne, w triphopowo-ambientowym sosie, z wysuniętym na plan pierwszy rytmem. Drugi z nich – Summerland – ma nawet coś z ducha muzyki lat 80 – tych. ---Mariusz Danielak, artrock.pl

 

 

Despite being a member of one of the biggest progressive metal acts on the scene today, the music you'll find from Mariusz Duda's Lunatic Soul is just about as far away as you can get from anything related to metal. Lunatic Soul clearly is a project with different intentions than that of Riverside, with its reflective and emotionally compelling style of new age often leaning more towards dark ambient than anything rock-oriented. Though the wordless, atmospheric, and experimental nature of Impressions may not be a guaranteed success for all fans of Riverside, it's clear to me that Mariusz Duda struck gold with this spectacular effort. Those who enjoyed the first two Lunatic Soul albums should find no difficulty falling in love with Impressions.

Mariusz Duda is best known for his spectacular vocal pipes as the frontman for Riverside, but his singing is used rather sparingly throughout Impressions. His vocals don't pop up too frequently, and when they do, his singing is used only to provide an additional melody rather than any lyrical concept. The almost entirely wordless nature of the album leaves every listener with the opportunity to create their own story to match the introverted style of the music - I actually think this aspect of the album allows the listener to connect with what Mariusz Duda is creating on a more personal level than one would ever imagine. The music is rather dark and repetitive, with the vast majority of the focus aimed towards creating hypnotic atmospheres and beautiful subtleties. While Lunatic Soul never prides itself on creating overtly technical music, the talent of these three musicians is clear right from the beginning. Everything from the lush acoustic guitars, transcendental synthesizers, and subtle use of digital effects is executed perfectly, and the crystal clear production makes this listening experience even more authentic.

While the highly atmospheric and emotionally demanding style of Impressions guarantees that it should never be used as background music, it's surprisingly quite accessible. I found myself entranced by the album even during my first listen, and every future spin has only deepened my affection for the music found on Impressions. While it may not be for everybody, the music that Lunatic Soul creates is highly original, transcendentally mystifying, and extremely professional - take it or leave it, this is one of the best progressive albums of 2011. 4 stars and a warm recommendation are very well-deserved. ---J-Man, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire uloz.to gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lunatic Soul Sun, 08 Apr 2018 13:22:31 +0000
Lunatic Soul - Lunatic Soul (2008) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/19974-lunatic-soul-lunatic-soul-2008.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/19974-lunatic-soul-lunatic-soul-2008.html Lunatic Soul - Lunatic Soul (2008)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Prebirth 1:11
02. The New Beginning 4:50
03. Out on a Limb 5:27
04. Summerland 4:59
05. Lunatic Soul 6:47
06. Where the Darkness Is Deepest 3:57
07. Near Life Experience 5:27
08. Adrift 3:05
09. The Final Truth 7:34
10. Waiting for the Dawn 3:36

Mariusz Duda – vocals, bass, acoustic guitar, percussion
Maciej Szelenbaum - piano, keyboards, flute
Wawrzyniec Dramowicz - drums, percussion
Michał Łapaj - hammond organ
Maciej Meller - e-bow
Anna Maria Buczek – tears

 

Pisząc o płytach uznanych artystów, którzy zyskali popularność dzięki wysokim notowaniom macierzystych formacji, nie sposób uciec od kilku prawd, komentarzy i pytań, które zawsze przy tego typu wydawnictwach się pojawiają. Pierwszą rzeczą jest fakt, iż rzadko się zdarza, aby płyta taka stała się jakimś kamieniem milowym w dziejach muzyki popularnej. Oczywiście wyjątki się zdarzają, nie czarujmy się jednak, iż często fani, czy krytycy, traktują całe zamieszanie w kategorii „projektu pobocznego”, swoistego odprysku. Niektórym złośliwcom, kiełbi się jeszcze przy tej okazji w głowie zarzut, jakoby artysta chciał wyciągnąć dodatkowo parę groszy od wielbicieli zespołu, z którym od lat nagrywa. Cokolwiek by nie napisać, prawdą jest, iż taka płyta staje się zazwyczaj dla wykonawcy, możliwością na nagranie tego, na co zbyt wąska formuła grupy mu nie pozwala. Szansą na wypowiedzenie własnego, muzycznego „ja”.

I jak to się ma do naszego bohatera, Mariusza Dudy – wokalisty i basisty warszawskiego Riverside? Wymieniona powyżej ostatnia kwestia pasuje jak ulał. Sam muzyk zresztą tego nie ukrywał w pojawiających się to tu, to tam, wypowiedziach. O skoku na kasę nie wypada nawet w tym wypadku pisać. Riverside, choć popularność zdobyło znaczną, do mainstreamowych kapel z pewnością nie należy – tym bardziej, wydaje mi się, że płyta Lunatic Soul ma z założenia trafić do koneserów, dla których artysta nie jest anonimowy. Chociaż… Album z pewnością pojawia się nieprzypadkowo. Riverside zamknął pewien bardzo ważny etap w swoim rozwoju i łapie oddech, co pozwala Dudzie na zrealizowanie dawno obmyślonego przedsięwzięcia.

Zabierajmy się za muzykę i odnieśmy się przy tej okazji do ostatniego z poruszonych we wstępie wątków. Czy „Lunatic Soul” jest płytą, która przewróci do góry nogami „światek muzyki z ambicjami”? Z pewnością nie, ale pewnie i nie o to chodziło sprawcy tego projektu. Swoistą skromność muzyka zauważymy, gdy tylko spojrzymy na listę zaproszonych do Lunatic Soul artystów. Znane nazwiska z równie uznanych już formacji (Riverside, Quidam, Indukti) mają prawo nieco „osłabić” blask głównej postaci krążka. To że wśród dziesięciu kompozycji, cztery są praktycznie instrumentalami, a bas – koronny instrument Dudy – choć słychać go doskonale i wyraziście, stanowi jednak tło dla wielu intrygujących dźwięków, świadczy o dalekim od egocentryzmu myśleniu muzyka.

Rozprawmy się jeszcze z jednym „obowiązkowym” w takich sytuacjach tematem czyli… Lunatic Soul a Riverside. Tematem, który pewnie najbardziej interesuje fanów a… niekoniecznie samego wykonawcę. Cóż, jest inaczej. Bo takie było założenie. Założenie, które udało się zrealizować. Oczywiście od Riverside nie da się uciec. Charakterystyczny głos Dudy silnie determinuje spore fragmenty, które przez to wprowadzają nas na muzyczne ścieżki wydeptane przez kwartet. Poza tym, w istocie druga część „The Final Truth” mogłaby zagościć na regularnym albumie macierzystej grupy muzyka od zaraz a w „Adrift” możemy znaleźć dalekie echa „Acronym Love”. Tak naprawdę jednak, mamy tu do czynienia z muzyką zdecydowanie bardziej wyciszoną, stonowaną, jeszcze bardziej klimatyczną i nastrojową. Gdyby szukać odniesień do któregoś z krążków Riverside, najbliżej „Lunatic Soul” byłoby chyba do epki „Voices In My Head”. I to raczej tylko ze względu na klimat. Smaczkiem płyty jest fakt, iż nie ma na niej ani krzty elektrycznej gitary (!!!), która wszak rządzi na albumach twórców „REM”.

Trzy kwadranse poruszającej, przemyślanej w każdym szczególe muzyki. Zacznę może od jej najbardziej „nośnych” momentów. Tytułowy „Lunatic Soul” z dźwiękami kalimby i niesamowicie piękną melodią, nieodparcie nawiązuje moim zdaniem do znakomitego „Again” grupy Archive. Jego rozbudowany finał z zadziornym, emocjonalnym wokalem, podkreślonym dodatkowo organami Hammonda, kieruje tę kompozycję w stronę wielkiego dzieła Brytyjczyków. Wspomniany „The Final Truth” ma tak wzniosłą, patetyczną końcówkę, wprowadzoną marszowym rytmem, że praktycznie po niej nic się już na tej płycie nie powinno zdarzyć. Ciekawie skonstruowanym utworem jest „Out On A Limb” ze znajdującą się w drugiej jego części transową linią basu, przerwaną ludzkim płaczem. Powracający i mocno uderzający po tym wyciszeniu basowy motyw nabiera jeszcze większej złowieszczości. Zaskakuje „Near Life Experience”. Z początku wydaje się li tylko popisem lidera, grającego ciekawą figurę basową, z czasem nabiera charakteru wręcz jazzowego, wzmocnionego dźwiękami pianina Szelenbauma. Smaczku kompozycji dodaje pojawiająca się w tle harmonijka rodem z… westernowej muzyki Ennio Morricone. W takich utworach jak „The New Beginning” czy kończącym całość „Waiting For The Down” silnie orientalne partie fletu i plemiennie brzmiące instrumenty perkusyjne (w pierwszym z nich) przywołują z kolei „Passion” Petera Gabriela. W wielu mrocznych momentach czuć ducha Dead Can Dance („When The Darkness Is Deepest”).

Ta niewątpliwie ilustracyjna muzyka, nie może jednak zaistnieć w głowie odbiorcy bez warstwy literackiej. Ba, myślę, że jest ona równie ważna jak sama muzyka, wszak album jest konceptem na temat śmierci. Konceptem ujętym momentami w dosłowny sposób, gdy w „Summerland” Duda śpiewa o czarnej procesji w deszczu i pięknym, lśniącym karawanie, czy w bardziej przenośny, gdy wraz z autorem wędrujemy przez zaświaty ocierając się o rozczarowanie z powodu niedokończonych ziemskich spraw bądź o zwykły ludzki strach („Lunatic Soul”).

To udany debiut. Z całym swoim instrumentalnym i aranżacyjnym bogactwem stawia frontmana Riverside po stronie tych, którym wędrówka własną, muzyczną drogą z pewnością się uda. Chociaż… jak mawiał Heidegger: „w życiu wszystko jest możliwe, tylko nic nie jest pewne, pewna jest tylko… śmierć”. --- Mariusz Danielak, artrock.pl

 

LUNATIC SOUL is the solo project of Mariusz Duda, the singer and bass player for RIVERSIDE. I didn't know he was such a multi-instrumentalist as he plays acoustic guitar, percussion, bass, keyboards, kalimba and effects.This is a concept album where Duda gives us his version of life after death. It's dark, ambient and atmospheric with a World Music vibe. No electric guitar in this one. Duda has stated that ULVER and DEAD CAN DANCE among others were his insprirations. We have the drummer from INDUKTI here, as well as RIVERSIDE's keyboardist. Mr.Meller from QUIDAM plays e-bow on one track. Oh, and it's 47 minutes long, just right.

"Prebirth" is the short instrumental intro track with effects and whispers.This is dark with some trumpet sounds. "The New Beginning" opens with gentle guitar as percussion comes in. It's still dark as flute comes and goes in a haunting way. Vocal melodies are softly sung. We get vocals 2 minutes in which are almost speaking. Very cool track. "Out On A Limb" is my favourite. For the first time you can actually tell it's Duda singing. Love his voice. Guitar plays along as synths join in around a minute. We get the heaviest sound yet on the album 2 minutes in,joined by a steady beat. Drums come pounding in after 3 minutes with synths. It calms right down as we can here this female crying. It's quite emotional and then the drums and synths kick back in. "Summerland" brings CHROMA KEY to mind with the piano and atmosphere. Reserved vocals join in as well. I really like this one.

"Lunatic Soul" opens with keys as acoustic guitar then vocals join in.Very mellow and beautiful. It kicks in after 3 minutes, nice bass. Great sound ! The vocals are passionate before 5 1/2 minutes and we get some Hammond organ too. "Where The Darkness Is Deepest" is an instrumental with lots of effects with some deep bass lines, and keys before 2 minutes. "Near Life Experience" is almost pleasant with drums and some vocals before 2 minutes. Piano follows. "Adrift" opens with strummed guitar as drums then vocals join in. The vocals sound so good here. Gorgeous soundscape 2 minutes in as the e-bow comes in. "The Final Truth" opens with percussion as vocals then organ arrive. Drums 5 minutes in and passionate vocals after 6 minutes. "Waiting For The Dawn" features synths that pulse slowly as sounds come and go including flute. Percussion before 2 1/2 minutes. An atmospheric hum ends it.

Just because your a RIVERSIDE fan doesn't mean you will like this one. This is very different from their style of music. Excellent release. --- Mellotron Storm, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lunatic Soul Mon, 04 Jul 2016 12:06:31 +0000
Lunatic Soul - Lunatic Soul II (2010) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/21606-lunatic-soul-lunatic-soul-ii-2010.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/21606-lunatic-soul-lunatic-soul-ii-2010.html Lunatic Soul - Lunatic Soul II (2010)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. The In-Between Kingdom (6:48)
02. Otherwhere (2:48)
03. Suspended In Whiteness (7:56)
04. Asoulum (6:23)
05. Limbo (1:53)
06. Escape from ParadIce (4:39)
07. Transition (11:07)
08. Gravestone Hill (3:41)
09. Wanderings (5:28)

Mariusz Duda – vocals, keyboards, acoustic guitar, bass, chimes, kalimba, drums, percussion, effects 
Maciej Szelenbaum – quzheng, flutes, pads, strings, piano 
Wawrzyniec Dramowicz – drums, snare, cajon 
Julia Majos – sweet laugh 
Rafał Buczek – keyboards, loops

 

Jedno jest pewne. Przy drugim albumie Lunatic Soul nietaktem byłoby wręcz szukanie porównań do muzyki macierzystej formacji autora tego projektu – Mariusz Dudy – Riverside. Przy debiucie, „wytykanie” stycznych było nieuniknione i w pewnym sensie uzasadnione. Ale „czarnym albumem” Duda pokazał swój muzyczny świat. Wizję muzyki, jakże innej od tej zespołowej, zmierzającej wówczas w bardziej bezkompromisowe i po prostu metalowe rewiry. "Biały album" nie powinien być zatem absolutnie żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy w Dudę się wsłuchali i takiego zaakceptowali. Zresztą artysta, tworząc dwa lata temu ów projekt, jasno nakreślił jego ramy. Ramy dyptyku o podróży w zaświatach opisane dźwiękami niepokojącymi, niekiedy sennymi, hipnotycznymi, orientalnymi, bardzo ilustracyjnymi, ocierającymi się chwilami o pewien trans. Dźwiękami, które tak jak poprzednio, przywołują nazwy tak zacne, jak Dead Can Dance czy Peter Gabriel.

Czyżby zatem twórca projektu dreptał w miejscu eksploatując sprawdzone ścieżki? Absolutnie nie. Ogromną bowiem zaletą pomysłu na Lunatic Soul jest dążenie do swoistego eksperymentu, wyrażone choćby poprzez niestandardowe instrumenty generujące dźwięki, których próżno szukać na przeciętnym albumie…, nazwijmy to, rozrywkowym. Mam chwilami wrażenie, że poszukiwania Dudy na tym polu są silnym motorem napędowym zjawiska LS. A dzięki temu płyta, która z pozoru wydaje się bardzo jednorodna, kumulując w sobie głównie mrok, nastrój niepokoju czy smutek, jest albumem wielobarwnym i wielowymiarowym. Wszak taki krótki i bardzo ascetyczny „Otherwhere” zwraca uwagę muzycznymi wątkami wprost z Dalekiego Wschodu, gdzieś lekko ocierając się o… szantową formułę. „Transition” dla przykładu odwiedza ambientowe rewiry, a promująca album kompozycja „Wanderings” zahacza o klimaty triphopowe. Jakby tego było mało, motywem napędzającym „Escape to ParadIce” (ale także rozpoczynający całość, „The In-Between Kingdom”) i silnie determinującym ten utwór, jest plemienny rytm. Ponadto „Limbo” może porazić słuchacza dusznością i maniakalnym strachem. Gdy dodamy do tego choćby efekty nakładane na wokal („Asoulum”, „Wanderings”) zauważymy, że trudno tu mówić o jednorodności. No a nie wolno zapomnieć, iż Duda w dalszym ciągu ucieka od gitary, zastępując ją przesterowanymi innymi instrumentami.

To tylko z pozoru album mniej przystępny i bardziej hermetyczny od „jedynki”, mimo, że faktycznie nadający się do słuchania tylko gdzieś w ciemnej samotni. Bo choć nie ma w nim tak nośnej kompozycji jak „Lunatic Soul” z debiutu, to jednak jest w nim mnóstwo pięknych melodii, do których trzeba po prostu dotrzeć i chwilę się przy nich zatrzymać. Bo taka muzyka zatrzymania potrzebuje. I głębokiego zrozumienia. Z drugiej strony, przejmujący „Gravestone Hill”, niby zwykły w swojej prostocie, jest prawdziwym melodycznym cudeńkiem.

Powie ktoś, że „poboczny projekt”, zawsze pozostanie „pobocznym projektem”. Wszak niewiele takich rzeczy zapisało się mocniej w historii muzyki. Zgadza się. To jednak album, w którym absolutnie każdy fragment przygotowany został z ogromnym pietyzmem i precyzją. I to zarówno, jeśli chodzi o treść, jak i formę. Album artysty mającego własne „ja” i nieuginającego się przed oczekiwaniami słuchacza. Chwała tym, którzy będą chcieli się wgryźć w tę artystyczną wizję. A myślę, że warto. I to bardzo. Zwłaszcza w nadchodzącym czasie… --- Mariusz Danielak, artrock.pl

 

Whenever a member of a band starts recording solo projects, the first thing fans want to know is whether the artist will continue along a similar stylistic path or try something different. In the case of Riverside frontman Mariusz Duda, the answer is definitely "try something different." Those who are familiar with the Warsaw, Poland-based Riverside associate Duda (who records under the name Lunatic Soul as a solo artist) with a progressive metal/alternative metal blend; Dream Theater and Tool have often been cited as two of Riverside's main influences. But this 2010 recording (which is Duda's second album as Lunatic Soul) isn't metal at all. Duda is still blending prog and alternative, but in a totally different way from Riverside, and the influences on this album range from Dead Can Dance and Radiohead to Pink Floyd to Middle Eastern music. Duda never rocks out on Lunatic Soul, Vol. 2; this is the type of music that would rather float than rock, and the 50-minute CD is hypnotic, calm, and atmospheric from start to finish. In fact, it isn't hard to imagine the shoegazer crowd getting into "Limbo," "Transition," or any of the other tracks. Lunatic Soul, Vol. 2 is also melancholy; the album gets off to a melancholy start with the opener "The In-Between Kingdom" and maintains that rather gloomy outlook until the last track, "Wanderings." And the fact that Duda never becomes aggressive or forceful on this disc doesn't mean that he isn't expressive; emotionally, the Polish singer gets his points across without shouting to get the listener's attention. Anyone who expects Lunatic Soul, Vol. 2 to sound like a carbon copy of Riverside is bound to be disappointed because that isn't what Duda is going for at all, but those who are open to hearing a different side of him will find a lot to savor on the absorbing Lunatic Soul, Vol. 2. ---Alex Henderson, allmusic.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire uloz.to cloudmailru ge.tt

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lunatic Soul Sun, 14 May 2017 14:14:00 +0000
Lunatic Soul - Walking On A Flashlight Beam (2014) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/18115-lunatic-soul-walking-on-a-flashlight-beam-2014.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/4857-lunatic-soul/18115-lunatic-soul-walking-on-a-flashlight-beam-2014.html Lunatic Soul - Walking On A Flashlight Beam (2014)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1. Shutting Out The Sun (08:40)
2. Cold (06:58)
3. Gutter (08:42)
4. Stars Sellotaped (01:34)
5. The Fear Within (07:10)
6. Treehouse (05:31)
7. Pygmalion?s Ladder (12:02)
8. Sky Drawn in Crayon (04:58)
9. Walking on a Flashlight Beam (08:11)

Mariusz Duda - vocals, bass, acoustic guitar, percussion
Wawrzyniec Dramowicz - drums, percussion 

 

Tym razem nieco dłużej, bo trzy lata, przyszło czekać na kolejną, czwartą już, odsłonę solowego projektu Mariusza Dudy. Najwyraźniej intensywna promocja ostatniego albumu macierzystej formacji dała się muzykowi Riverside we znaki. Cóż, to nieco dłuższe oczekiwanie z pewnością zaostrzyło apetyt miłośników jego twórczości, a jemu samemu pozwoliło chyba nabrać większego dystansu do bardzo spójnych poprzednich trzech albumów i tym samym spróbować zmierzyć się z nieco odmienioną muzyczną materią.

Bo Walking on a Flashlight Beam przynosi nową jakość w twórczości Lunatic Soul. Oczywiście trudno pomylić LS z czymkolwiek innym, choćby ze względu na charakterystyczny wokal Dudy, czy przede wszystkim styl, jaki wypracował muzyk na poprzednich krążkach. Styl, w którym założył sobie unikanie gitary i konsekwentnie tego się trzyma także na tym albumie. I choć mnóstwo dźwięków brzmi tu bardzo gitarowo, jest tylko efektem przesteru… Tradycyjnie też Duda tworzy muzykę bardzo obrazową, pełną smaczków, dźwiękowych drobiazgów i eksperymentów aranżacyjnych, wnikliwie cyzelując każdy zapisany na krążku dźwięk. A jednak jest to płyta inna od swoich poprzedniczek. Zacznijmy od tego, że najdłuższa, zawierająca ponad godzinę materiału. Do tego odchodzi od tak charakterystycznych dla Lunatic Soul elementów folkowych. Odchodzi, co nie oznacza, że porzuca. Bo chwilami etniczne Pygmalion’s Ladder i Gutter pachną orientem.

Wydaje się, że tym razem artysta zdecydowanie bardziej stawia na elektronikę i intensywny, bardzo wyrazisty rytm. W efekcie tego trudno mówić, że to płyta ascetyczna. Momentami jest to bowiem album bardzo głośny i prawdziwie rockowy. Wystarczy posłuchać choćby wyjątkowo transowej końcówki Cold, czy też drugiej części najdłuższego i wspomnianego już Pygmalion’s Ladder. A jest jeszcze też oparty o wyrazisty rockowy rytm Treehouse, czy wreszcie chyba najbardziej progresywny pod tym względem Walking on a Flashlight Beam. Mocno intensywny jest też Gutter, w którym dominująca nad wszystkim figura basowa napędza kompozycję i „przykrywa” muzyczną resztę. A wracając do wspomnianej elektroniki. Momentami przybiera ona ambientową formę (króciutki Stars Sellotaped, finałowe dźwięki The Fear Within i Treehouse), innym razem flirtuje z późnym… Depeche Mode, bo do takiego grania nawiązuje Cold.

Mam wrażenie, że Walking on a Flashlight Beam to album najbardziej wymagający z dotychczasowych ale też i najbardziej dojrzały. I do takiego, dojrzałego właśnie, słuchacza skierowany. Słuchacza nie szukającego szybkich i oczywistych melodii, lecz odnajdującego je po dłuższym z nimi obcowaniu. Dla mniej cierpliwych pewną nagrodą może być absolutnie niezwykły utwór tytułowy, nieco inny niż reszta materiału, a jednak pięknie i dostojnie tę płytę kończący. W takich trochę Nosoundowych klimatach…

Ta muzyka nie może oczywiście istnieć bez słów. Słów, które dodają jej mroczności i głębi. Tym razem słów o samotności ludzi zamykających się na ten zewnętrzy świat, uciekających od niego i często żyjących w odosobnieniu, zupełnie wycofanych i nie szukających kontaktu z drugim człowiekiem. Słów, którymi Duda, już po raz kolejny jako autor tekstów, dotyka jednego z problemów naszych dziwnych czasów. ---Mariusz Danielak, artrock.pl

 

Lunatic Soul is the solo project of Mariusz Duda, the lead singer and creative force behind the Polish band, Riverside. The album is called ‘Walking on a Flashlight Beam’ and comprises almost 64 minutes of brand new music.

Mariusz Duda: “Walking On A Flashlight Beam” – the title indicates living in a world of imagination, in a place that’s made up and unreal. You can have your head in the clouds, you can chase after rainbows so you can walk on a flashlight beam too. It’s a story about choosing to be alone, inspired by the life of people who were completely alienated and withdrawn from social life, who shunned all interactions with the outside world. It’s about people who, even on a bright and sunny day, have the curtains drawn and the blinds closed in their rooms. Such people are usually surrounded by books, films, games, figments of other people’s imagination. I’ve written about solitude and living in a world of fiction before in Riverside’s lyrics but now I’ve decided to write a whole album about it.”

“These are very dark and intense compositions but very melodious too. I think it’s one of the best things I’ve ever written, if not the best one”.

“I realize that, for some, this will be the fourth album but for others, only the third because Impressions was actually a supplement to the first two. Still others view the first two, the Black and White continuing interwoven story so they will consider this new one to be only… the second album :) Now, I’ll go in a different direction… a bit less oriental and more… alternative. Actually, it seems like it will be a huge dose of trance darkness. I think it is much more versatile music than before. It’s also going to be more emotive than ever… I’ve always wanted Lunatic Soul to be, first and foremost, music for the Souls whether they be Lunatic or not.” ---kscopemusic.com

download (mp3 @320 kbs):

uploaded yandex 4shared mega mediafire solidfiles zalivalka cloudmailru oboom

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lunatic Soul Sun, 19 Jul 2015 15:45:39 +0000